Mam szczęście. Doświadczam
w swoim życiu przyjaźni. Gdzieś przeczytałam, że są takie wydarzenia, które
przeżyte wspólnie muszą zakończyć się przyjaźnią. Przegrzebując moje „pudełko
wspomnień” (czerwony karton z Ikea, przeżył ze mną sześć przeprowadzek w tym
cztery studenckie, przez co ledwo się trzyma) stanowczo stwierdzam, że coś w
tym jest. Przeglądając te wszystkie skarby gromadzone latami, wspominam z
uśmiechem mnóstwo wspaniałych chwil, które połączyły nas w przyjaźń.
To harcerska przygoda połączyła
mnie w przyjaźni, a później miłością z moim Kawką. Wspólne biwaki, zloty, rajdy. Ślub
też był harcerski z czerwonymi koralami jak mówi tradycja i „harcerską miłością”.
Teraz wspólnie budujemy nasze życie mając i przyjaźń i miłość i nasze największe
szczęście – małego Kawkę.
Przyjaźń siostrzana, to
zupełnie inna przyjaźń. Któż może znać mnie lepiej. To ona wymyślała dla mnie najlepsze
bajki na dobranoc i uczyła rysować księżniczki. Zawsze kryła mnie przed
rodzicami i gdy trzeba było usprawiedliwiała wagary. Doradzała w każdej
sprawie. Wiele lat dzieliły nas tysiące kilometrów, mimo to zawsze mogłam na
nią liczyć i tak jest do dziś, z tą różnicą, że już jest blisko.
Przyjaźnie z dziecięcych
lat, ze szkolnej ławki, z harcerstwa, z czasów studenckiego życia. Przyjaźnie,
te na chwilę i te, które zostają na całe życie. Każda z nich daje mi coś od
siebie i coś po sobie zostawia. Każda jest inna. Każda wyjątkowa.
Cieszę się, że mimo
kilometrów i nadmiaru obowiązków czasami udaje nam się znaleźć dla siebie
chwilę lub dwie.
A ja Ci chciałam porządki robić...:)
OdpowiedzUsuńAgutku no way :) Przyjedź !
OdpowiedzUsuń